..::Jestestwo::..

Psychologia Psychotroniczna.


#1 2013-12-13 14:50:54

 Bartimaei

Administrator

Zarejestrowany: 2013-12-12
Posty: 100
Punktów :   

~ 03. Seks, miłość i modlitwa. Trzy kroki ku bości.

Seks, miłość i modlitwa – Trzy kroki ku boskości

Opisz nam duchowe znaczenie energii seksu. Jak możemy wysubtelnić seks i uczynić go duchowym? Czy możliwe jest praktykowanie seksu, kochania się, jako medytacji, jako odskoczni ku wyższym poziomom świadomości?

Nie ma czegoś takiego jak energia seksu. Energia jest jedna i ta sama. Seks jest jednym z jej ujść, jednym z jej kierunków, jednym z zastosowań tej energii. Energia życia jest jedna, przejawiać się może w wielu kierunkach. Seks jest jednym z nich. Gdy energia życia staje się biologiczna, staje się energią seksu.

Seks jest tylko zastosowaniem energii życia. Nie ma kwestii wysubtelnienia. Gdy energia życia płynie w innym kierunku, nie ma seksu. Ale to nie jest wysubtelnienie, jest to przemiana.

Seks jest naturalnym, biologicznym przepływem energii życia i jej najniższym zastosowaniem. Jest to naturalne, bo życie bez niego nie może istnieć, i najniższe, bo jest on podstawą, nie jest szczytem. Kiedy seks staje się totalnością, całe życie zostaje po prostu zmarnowane. Przypomina to położenie fundamentu i dalsze kładzenie fundamentu, bez budowania domu, dla którego ten fundament przeznaczono.

Seks jest po prostu okazją do wyższej przemiany energii życia. Pod tym względem wszystko jest w porządku, ale gdy seks staje się wszystkim, gdy staje się jedynym ujściem dla energii życia, staje się destruktywny. Może być tylko środkiem, nie celem. Ale środki mają sens tylko wtedy, gdy cele zostają osiągnięte. Gdy człowiek robi niewłaściwy użytek ze środka, cel ulega zniszczeniu. Gdy seks staje się centrum życia, jak to się stało, środki! zamienia się w cele. Seks tworzy biologiczną podstawę istnienia,] trwania życia. Jest środkiem – nie powinien stać się celem.

Gdy seks staje się celem, ginie wymiar duchowy. A gdy seks staje się medytacyjny, kieruje się ku wymiarowi duchowemu. Staje się stopniem, odskocznią.

Nie potrzeba wysubtelniać, bo energia jako taka nie jest ani seksualna, ani duchowa. Energia zawsze jest neutralna. Sama w sobie nie ma nazwy. Nazwa pochodzi od drzwi, którymi płynie, Ta nazwa nie jest nazwą energii, jest nazwą formy przyjmowanej przez energię. Gdy mówisz “energia seksualna", oznacza to energię płynącą ujściem seksualnym, ujściem biologicznym. Gdy ta sama energia płynie ku boskości, jest energią duchową.

Energia sama w sobie jest neutralna. Wyrażana biologicznie, jest seksem. Wyrażana emocjonalnie, może stać się miłością, może stać się nienawiścią, może stać się złością. Wyrażana intelektualnie, może stać się naukowa, może stać się literacka. Kiedy porusza się poprzez ciało, staje się fizyczna. Gdy przemieszcza się poprzez umysł, staje się mentalna. Różnice nie są różnicami energii jako takiej, ale jej przejawionych zastosowań.

Dlatego mówienie o “wysubtelnieniu energii seksu" jest bezzasadne. Gdy nie korzystasz z ujścia seksu, energia znów staje się czysta. Energia zawsze jest czysta. Przejawiając się drzwiami boskości, staje się duchowa, ale ta forma to tylko przejaw energii.

Słowo “wysubtelnienie" wywołuje bardzo niewłaściwe skojarzenia. Wszystkie teorie wysubtelniania to teorie tłumienia. Zawsze, gdy mówisz “wysubtelnienie seksu", stajesz się mu przeciwny. Twoje potępienie zawiera się w samym słowie.

Pytasz co można zrobić z seksem. Wszystko, co robisz z seksem i wprost, jest tłumieniem. Istnieją tylko metody pośrednie, w których w ogóle nie zajmujesz się energią seksualną, raczej zmierzasz do otwarcia drzwi do boskości. Gdy drzwi do boskości będą otwarte, wszystkie istniejące w tobie energie zaczną płynąć ku tym drzwiom. Seks zostaje pochłonięty. Gdy tylko możliwa jest wyższa błogość, niższe formy błogości stają się nieistotne. Nie masz ich tłumić, ani walczyć z nimi. One po prostu zanikają. Seks nie jest wysubtelniany – zostaje przekroczony.

Cokolwiek czyni się z seksem negatywnie, nie zmieni to tej energii. Wręcz przeciwnie, stworzy w tobie konflikt, który będzie destruktywny. Walcząc z energią, walczysz sam ze sobą. Tej walki nikt nie może wygrać. W jednej chwili czujesz, że wygrałeś, w następnej chwili czujesz, że to seks wygrał. Stale tak będzie. Czasami nie będzie seksu i będziesz czuł, że nad nim zapanowałeś, a w następnej chwili znów czujesz przyciąganie seksu i to wszystko, co zyskałeś, zostaje utracone. Nikt nie może wygrać walki toczonej przeciwko własnej energii.

Gdy twoich energii potrzeba gdzieś indziej, gdzieś, gdzie jest więcej błogości, seks zaniknie. I nie jest tak, że energia została wysubtelniona, nie jest tak, że coś z nią zrobiłeś. Raczej otworzyła się przed tobą nowa droga wiodąca ku większej błogości i energia automatycznie, spontanicznie zaczyna płynąć ku tym nowym drzwiom.

Gdy trzymasz w dłoniach kamienie i nagle na swojej drodze napotykasz diamenty, nawet nie zauważysz, że upuściłeś kamienie. Same upadną, jakbyś ich nie trzymał. Nawet nie będziesz pamiętał wyrzeczenia się ich, tego, że je wyrzuciłeś. Nawet nie będziesz tego świadomy. I nie jest tak, że coś zostało wysubtelnione. Otworzyło się większe źródło szczęścia, a mniejsze źródła same z siebie odpadły.

Jest to tak automatyczne, spontaniczne, że nie potrzebne jest żadne pozytywne działanie przeciw seksowi. Zawsze, gdy robisz coś przeciw jakiejkolwiek energii, jest to negatywne. Prawdziwe, pozytywne działanie, nawet nie dotyczy seksu – dotyczy medytacji. Nawet nie poznasz, że seks odszedł. Po prostu został wchłonięty przez to, co nowe.

Wysubtelnienie jest brzydkim słowem. Ma w sobie nutę antagonizmu, konfliktu. Seks trzeba przyjmować taki, jaki jest. Jest jedynie biologiczną podstawą umożliwiająca istnienie życia. Nie nadawaj mu żadnego duchowego czy anty-duchowego znaczenia. Zrozum po prostu fakt jego istnienia.

Gdy traktujesz go jako fakt biologiczny, w ogóle się nim nie zajmujesz. Zajmujesz się nim wtedy, gdy nadajesz mu jakieś duchowe znaczenie. Nie nadawaj mu więc żadnego znaczenia – nie stwarzaj wokół niego żadnej filozofii. Tylko zobacz fakty. Nie rób nic przeciw niemu, ani na jego korzyść. Niech będzie taki, ja jest – zaakceptuj go jako coś normalnego. Nie przyjmuj jakiego nienormalnego nastawienia do niego.

Tak samo jak masz oczy i dłonie, tak samo powinieneś mieć seks. Nie jesteś przeciwny swoim oczom czy dłoniom, nie bądź więc przeciwny seksowi. Wtedy kwestia co masz zrobić z seksem staje się nieistotna. Tworzenie rozdwojenia za czy przeciwko seksowi nie ma sensu. Jest on faktem. Przyszedłeś do egzystencji przez seks i masz w sobie wbudowany program dawania życia znowu przez seks. Jesteś częścią wielkiej ciągłości. Twoje ciało umrze, ma więc wbudowany program stworzenia innego ciała które je zastąpi.

Śmierć jest pewna. Dlatego seks jest taki obsesyjny. Nie będziesz żył zawsze, musisz więc zostać zastąpiony nowszym ciałem i repliką. Seks jest tak ważny, ponieważ podkreśla go cała natura inaczej człowiek nie mógłby istnieć. Gdyby seks był dobrowolny na ziemi nikt by nie pozostał. Seks jest tak obsesyjny, tak nie odparty, popęd seksualny jest tak silny, ponieważ opowiada się za nim cała natura. Bez niego życie nie może istnieć.

Seks jest tak istotny dla religijnych poszukujących, ponieważ jest tak przymusowy, tak nieodparty, tak naturalny. Stał się wyznacznikiem poznania czy energia życia w konkretnym człowieku dotarła do boskości. Nie możemy poznać wprost, że ktoś napotkał boskość, nie możemy poznać wprost, że ktoś ma diamenty – możemy jednak bezpośrednio poznać czy ten ktoś rzucił kamienie, gdyż kamienie są nam znane. Możemy poznać wprost, że ktoś wykroczył poza seks, bo seks jest nam znany.

Seks jest tak kompulsywny, tak przymusowy, jest tak wielką siłą, że nie można wyjść poza niego dopóki nie dostąpi się boskości. Dlatego brahmacharya stało się kryterium poznania czy jakiś człowiek dotarł do boskości. Dla niego seks taki, jaki istnieje w normalnych ludziach, nie istnieje.

Nie znaczy to, że porzucając seks dostąpisz boskości. Odwrotność jest fałszem. Ten, kto znalazł diamenty, porzuca kamienie które niósł, ale odwrotna sytuacja nie jest prawdą. Możesz wyrzucić kamienie, ale nie oznacza to, że dostaniesz coś od nich większego.

Wtedy będziesz pośrodku. Umysł będziesz miał stłumiony, nie taki, który wykroczył ponad. Seks będzie wrzał w tobie i wywoła piekło wewnątrz. Nie będzie to wyjściem poza seks. Gdy seks staje się stłumiony, staje się brzydki, chorobliwy, neurotyczny. Staje się perwersyjny.

Tak zwane religijne nastawienie do seksu stworzyło seksualność perwersyjną, kulturę, która jest zupełnie neurotyczna pod względem seksualności. Nie opowiadam się po jej stronie. Seks jest faktem biologicznym, nie ma w nim nic złego. Nie walcz więc z nim, bo ulegnie perwersji – a seks perwersyjny nie jest krokiem naprzód. Jest spadnięciem poniżej normalności, krokiem ku szaleństwu. Gdy stłumienie staje się tak intensywne, że nie możesz dłużej z nim trwać, eksploduje i w tej eksplozji ty zostaniesz zatracony.

Jesteś wszystkimi cechami ludzkości, jesteś wszystkimi możliwościami. Normalny fakt seksu jest zdrowy, ale kiedy staje się on nienormalnie stłumiony, staje się niezdrowy. Przejść od normalności do boskości możesz bardzo łatwo, natomiast przejście do boskości od umysłu neurotycznego staje się żmudne i w pewnej mierze niemożliwe. Najpierw musisz stać się zdrowy, normalny. Wtedy, w końcu, jest taka możliwość, że można wykroczyć ponad seks.

Co więc trzeba robić? Poznaj seks! Wejdź w niego świadomie! Oto sekret otwarcia nowych drzwi. Wchodząc w seks nieświadomie, będziesz jedynie instrumentem w rękach ewolucji biologicznej – ale jeżeli zdołasz być świadomy w akcie seksu, sama ta świadomość staje się głęboką medytacją.

Akt seksu jest tak przymusowy i tak kompulsywny, że trudno jest być w nim świadomie, ale nie jest to niemożliwe. A jeśli zdołasz być świadomy w akcie seksu, nie będzie w życiu żadnego takiego faktu, w którym nie będziesz mógł być świadomy, bo żaden akt nie jest tak głęboki jak seks.

Jeśli zdołasz być świadomy w akcie seksu, będziesz świadomy nawet w śmierci. Głębia aktu seksu i głębia śmierci są takie same, analogiczne. Docierasz do tego samego punktu. Jeśli więc zdołasz być świadomy w akcie seksu, osiągnąłeś coś wielkiego. Jest to bezcenne.

Wykorzystaj więc seks jako akt medytacji. Nie walcz z nim nie występuj przeciw niemu. Nie możesz walczyć przeciw naturze jesteś jej nierozdzielną częścią. Musisz wobec seksu mieć nastawienie przyjaźni, sympatii. Jest to najgłębszy dialog między i naturą.

Tak naprawdę akt seksu w rzeczywistości nie jest dialogiem między mężczyzną i kobietą. Jest to dialog mężczyzny z naturą poprzez kobietę; i kobiety z naturą, poprzez mężczyznę. Jest dialog z naturą. Na chwilę znajdujesz się w kosmicznym przepływie, jesteś w niebiańskiej harmonii, jesteś w harmonii z całością. I tak mężczyzna jest spełniony dzięki kobiecie, zaś kobieta dzięki mężczyźnie.

Mężczyzna nie jest całością i kobieta nie jest całością. Oboje są dwoma fragmentami całości. Dlatego zawsze, gdy tylko stają się jednością w akcie seksualnym, mogą znaleźć się w harmonii z najgłębszą naturą wszystkiego, z Tao. Ta harmonia może być biologicznymi narodzinami nowego istnienia. Jeśli jesteś nieświadomy, jest to jedyna możliwość. Ale jeśli jesteś świadomy, ten akt może stać się narodzinami dla ciebie, duchowymi narodzinami. Dzięki niemu staniesz się “dwakroć narodzony".

Gdy bierzesz w tym udział świadomie, stajesz się świadkiem. A gdy staniesz się świadkiem w akcie seksu, wykroczysz ponad seks, bo w byciu świadkiem stajesz się wolny. Teraz nie będzie kompulsji. Nie będziesz nieświadomym uczestnikiem. Gdy w tym akcie staniesz się świadkiem, wykroczysz ponad niego. Teraz wiesz, że nie jesteś tylko ciałem. Siła bycia świadkiem poznała coś spoza tego aktu.

To “poza" można poznać tylko wtedy, gdy jesteś głęboko we wnętrzu. Nie jest to powierzchowne spotkanie. Gdy targujesz się na rynku, twoja świadomość nie może wejść bardzo głęboko, bo sam ten akt jest powierzchowny. Jeśli chodzi o człowieka, akt seksu jest jedynym aktem, przez który może on stać się świadkiem wewnętrznych głębi.

Im bardziej wchodzisz w medytację przez seks, tym seks będzie miał mniejsze oddziaływanie. Medytacja z niego wyrośnie, ale z tej wyrastającej medytacji otworzą się nowe drzwi i seks zaniknie. Nie będzie to wysubtelnienie. Przypomni to sytuację, gdy suche liście opadają z drzewa. Drzewo nie pozna, że liście opadają. Tak samo i ty nie poznasz, że odchodzi mechaniczna potrzeba seksu.

Uczyń z seksu medytację, uczyń seks przedmiotem medytacji. Traktuj go jak świątynię, a wykroczysz ponad niego i dokona się twoja przemiana. Wtedy seksu nie będzie, i nie będzie tłumienia, wysubtelniania. Seks będzie po prostu nieistotny, bez znaczenia. Wyrosłeś ponad niego. Dla ciebie nie ma on sensu.

Przypomina to sytuację dorastającego dziecka. Teraz zabawki nie mają sensu. Ono niczego nie wysubtelniało, niczego nie tłumiło. Po prostu dorosło, stało się dojrzałe. Zabawki nie mają teraz znaczenia. Są dziecinne, a dziecko nie jest już dzieckiem.

Tak samo, im więcej medytujesz, tym seks będzie słabiej na ciebie oddziaływał. I stopniowo, spontanicznie, bez świadomego wysiłku mającego wysubtelnić seks, energia znajdzie nowe źródło, do którego będzie płynąć. Ta sama energia, która płynęła poprzez seks, teraz będzie płynąć poprzez medytację. A gdy płynie ona poprzez medytację, otwierają się drzwi boskości.

Jeszcze jedno. Używasz słów “seks" i “miłość". Zwykle używamy tych dwóch słów tak, jakby miały one jakieś wewnętrzne powiązanie. Nie mają – miłość przychodzi dopiero po odejściu seksu. Wcześniej miłość to tylko przynęta, gra wstępna i nic innego. Jest jedynie przygotowaniem gruntu do aktu seksu. Jest tylko wprowadzeniem do seksu, przedmową, niczym innym. Dlatego im więcej seksu między dwojgiem ludzi, tym mniej miłości, ponieważ przedmowa jest niepotrzebna.

Gdy dwoje ludzi jest w miłości i nie ma między nimi seksu, będzie wielka miłość romantyczna. Ale kiedy wkroczy seks, miłość znika. Seks jest tak nagły. Sam w sobie jest tak gwałtowny. Potrzeba mu wprowadzenia, potrzeba gry wstępnej. Miłość, jak my ją znamy, jest tylko okryciem nagiego faktu seksu. Jeśli wejrzysz głęboko w to, co nazywasz miłością, znajdziesz seks przygotowujący się do skoku. Zawsze jest tuż za rogiem. Miłość przemawia. Seks się przygotowuje.

Ta tak zwana miłość łączy się z seksem, ale jest tylko przedmową. Gdy przyjdzie seks, ta miłość odpadnie. Dlatego małżeństwo zabija miłość romantyczną, i to zabija ją absolutnie. Dwoje ludzi zapoznaje się ze sobą i gra wstępna, miłość, staje się niepotrzebna.

Prawdziwa miłość nie jest przedmową – jest aromatem. Nie przychodzi przed seksem, a po nim. Nie jest prologiem, a epilogiem. Jeśli przejdziesz przez seks i odczuwasz do tej osoby współczucie, rozwija się miłość. A jeśli medytujesz, będziesz czuł się współczujący. Gdy medytujesz w akcie seksu, twój partner seksualny nie będzie tylko przedmiotem służącym twojej fizycznej przyjemności. Będziesz czuł wdzięczność do niego czy do niej, bo oboje doszliście do głębokiej medytacji.

Jeśli medytujesz w seksie, powstanie między wami nowa przyjacielskość, bo dotarliście dzięki sobie do komunii z naturą. Dzięki sobie macie chwilowy wgląd w nieznane głębie rzeczywistości. Będziecie czuli dla siebie wdzięczność i współczucie – współczucie dla cierpienia, współczucie dla poszukiwania, współczucie dla towarzysza lub towarzyszki, kompana podróży, współczucie dla błądzącego po omacku przyjaciela.

Gdy seks staje się medytacyjny, dopiero wtedy zjawia się aromat, który za nim idzie, uczucie, nie będące grą wstępną seksu, ale dojrzałością, wzrastaniem, medytacyjnym urzeczywistnieniem. Dlatego gdy akt seksu staje się medytacyjny, odczujesz miłość. Miłość jest połączeniem wdzięczności, przyjacielskości i współczucia. Gdy są te trzy uczucia, jesteś w miłości.

Gdy rozwinie się ta miłość, wykroczysz ponad seks. Miłość rozwija się poprzez seks, ale wychodzi poza niego. Jest jak kwiat: wychodzi z korzeni, ale wykracza poza nie. I nie wróci, powrotu nie ma. Gdy rozwinie się miłość, nie będzie seksu. Tak naprawdę jest to jeden ze sposobów poznania narodzin miłości. Seks jest jak skorupka jajka, skorupka, z której ma wyjść miłość. Gdy wyjdzie, skorupki nie będzie. Będzie rozbita, wyrzucona.

Seks może dojść do miłości tylko wtedy, gdy jest medytacja -nigdy indziej. Gdy nie ma medytacji, ten sam seks będzie powtarzany i znudzi cię to. Seks będzie coraz bardziej nużący i nie będziesz czuł wdzięczności dla tamtej osoby. Raczej poczujesz się oszukany, poczujesz do niej wrogość. Ona nad tobą dominuje. Dominuje przez seks, bo stał się on dla ciebie potrzebą. Stałeś się niewolnikiem, bo nie możesz żyć bez seksu. A nie możesz czuć przyjaźni do kogoś, wobec kogo stałeś się niewolnikiem.

I oboje czują to samo – że ten drugi człowiek jest panem. Ta dominacja będzie negowana i zwalczana, ale seks nadal będzie powtarzany. Stanie się rutyną dnia. W seksie walczysz z partnerem, potem wszystko naprawiasz. Potem znów walczysz, potem znów naprawiasz. Miłość w najlepszym przypadku jest ledwie dostosowaniem. Nie możesz czuć przyjaźni, nie ma współczucia. Zamiast tego jest okrucieństwo i przemoc, czujesz się oszukany. Stałeś się niewolnikiem. Seks nie zdoła rozwinąć się w miłość. Pozostanie tylko seksem.

Przejdź przez seks! Nie bój się go, bo lęk nigdzie nie prowadzi. Jeśli człowiek ma się bać czegokolwiek, to tylko samego lęku. Nie bój się seksu i nie walcz z nim, bo to też jest pewnego rodzaju lęk. “Walka lub ucieczka" – walka lub odejście, to dwie drogi lęku. Nie uciekaj więc od seksu, nie walcz z nim. Zaakceptuj go, przyjmij go za pewnik. Wejdź w niego głęboko, poznaj go totalnie, zrozum go, medytuj w nim, a wyjdziesz ponad niego. Jeśli w akcie seksu medytujesz, otwierają się nowe drzwi. Napotykasz nowy wymiar, bardzo nieznany, niesłyszany, i przepływa większa błogość.

Napotkasz coś tak błogiego, że seks stanie się nieistotny i samoistnie wygaśnie. Teraz twoja energia przestaje płynąć w tym kierunku. Energia zawsze płynie ku błogości. Ponieważ błogość pojawia się w seksie, energia płynie ku niemu, ale jeśli szukasz więcej błogości – błogości wykraczającej ponad seks, wychodzącej ponad seks, błogości dającej większe spełnienie, głębsze – wtedy, sama z siebie, energia przestanie płynąć w kierunku seksu.

Kiedy seks staje się medytacją, rozkwita w miłość, i ten rozkwit jest ruchem ku boskości. To dlatego miłość jest boska. Seks jest fizyczny, miłość jest duchowa. A gdy zjawi się kwiat miłości, przyjdzie modlitwa, przyjdzie za nim. Teraz nie jesteś już daleko od boskości. Jesteś blisko domu.

Teraz zacznij medytować z miłością. To jest drugi krok, gdy jest ta chwila komunii, gdy jest ta chwila miłości, zacznij medytować. Wejdź w nią głęboko, bądź jej świadomy. Teraz nie spotykają się ciała. W seksie spotykają się ciała, w miłości spotykają się dusze. Nadal jest to spotkanie, spotkanie dwojga osób.

Zobacz teraz miłość tak, jak widziałeś seks. Zobacz tę komunię, wewnętrzne spotkanie, ten wewnętrzny stosunek seksualny. Wtedy wykroczysz nawet ponad miłość i dojdziesz do modlitwy. Ta modlitwa jest drzwiami. Nadal jest to spotkaniem, ale nie spotkaniem dwojga osób. Jest to komunia między tobą i całością. Teraz ta druga strona, jako człowiek, odpadła. Jest to strona bezosobowa – cała egzystencja – i ty.

Ale modlitwa nadal jest spotkaniem, więc w końcu też musi; zostać przekroczona. W modlitwie wierny i boskość są oddzielni, bhakta i bhagwan są oddzielni. Nadal jest to spotkanie. Dlatego właśnie Meera czy Teresa, opisując swoje doznania modlitewne, mogły używać określeń seksualnych.

W chwilach pełnych modlitwy trzeba medytować. Znów bądź temu świadkiem. Zobacz tę komunię między sobą i całością. Wymaga to najsubtelniejszej z możliwych świadomości. Jeśli zdołasz być świadomy spotkania między sobą i całością, wyjdziesz ponad siebie i ponad całość, jedno i drugie. Wtedy ty jesteś całością. A w tej całości nie ma dualizmu, jest tylko jedność.

Tej jedności poszukuje się przez seks, przez miłość, przez modlitwę. Właśnie ta jedność jest tym, do czego tęsknimy. Nawet w seksie, ta tęsknota dotyczy jedności. Błogość przychodzi, bo na jedną chwilę stajecie się jednością. Seks pogłębia się w miłość, miłość pogłębia się w modlitwę, a modlitwa pogłębia się w totalne wykroczenie ponad, totalną jedność.

To pogłębienie zawsze przychodzi z medytacji. Metoda jest zawsze taka sama. Poziomy się różnią, wymiary się różnią, kroki się różnią, a metoda zawsze jest ta sama. Wejdź w seks i znajdziesz miłość. Wejdź głęboko w miłość i dojdziesz do modlitwy. Wejdź w modlitwę, a eksplodujesz w jedność. Ta jedność jest totalna, ta jedność jest błogością, ta jedność jest ekstazą.

Dlatego tak ważne jest, by nie przyjmować nastawienia walki. W każdym fakcie obecna jest boskość. Może być wystrojona, może być ubrana; musisz ją rozebrać, zdjąć jej ubranie. Znajdziesz jeszcze więcej subtelnych ubrań. Znów, zdejmij je. Dopóki nie napotkasz jedności w jej totalnej nagości, nie znajdziesz zaspokojenia, nie poczujesz się spełniony.

Gdy dochodzisz do nieubranej jedności, jedności pozbawionej szat, stajesz się z nią jednym, bo kiedy poznasz tę nagość, nie będzie to nikt inny – tylko ty sam. W istocie rzeczy każdy poszukuje siebie poprzez innych ludzi. Pukając do cudzych drzwi trzeba znaleźć swój własny dom.

Gdy z rzeczywistości zdjęte zostaną okrycia, jesteś z nią jednym, bo różnicą są tylko szaty. Ubrania są barierą, nie możesz więc rozebrać rzeczywistości dopóki sam się nie rozbierzesz. Dlatego medytacja jest bronią obosieczną – rozbiera rzeczywistość i równocześnie rozbiera ciebie. Rzeczywistość staje się naga i ty stajesz się nagi. A w chwili totalnej nagości, totalnej pustki, stajesz się jednością.

Nie jestem więc przeciw seksowi. Nie znaczy to, że opowiadam się za seksem. Znaczy to, że opowiadam się za głębokim wejściem w niego i odkryciem tego, co jest poza nim. To poza zawsze jest, ale zwykły seks jest seksem dorywczym, nikt więc nie wchodzi głęboko. Jeśli zdołasz wejść głęboko, poczujesz do boskości wdzięczność za to, że dzięki seksowi otworzyły się inne drzwi. A jeżeli seks będzie tylko dorywczy, nie poznasz, że byłeś blisko czegoś większego.

Jesteśmy tak sprytni, że stworzyliśmy fałszywą miłość, która nie przychodzi po seksie, a przed nim. Jest czymś kultywowanym, sztucznym. Miłość była tylko przedmową, a teraz ta przedmowa nie jest już potrzebna. Ale prawdziwa miłość zawsze jest poza seksem – kryje się za seksem. Wejdź w niego głęboko, medytuj w nim religijnie, a rozkwitniesz w miłujący stan umysłu.

Nie jestem przeciw seksowi i nie opowiadam się za miłością. I tak musisz wykroczyć poza nią. Medytuj na niej, wyjdź poza nią. Przez medytację rozumiem, że musisz przejść przez nią w pełni uważności, świadomości. Nie wolno ci przejść przez nią ślepo, nieświadomie. Jest wielka błogość, a ty możesz przejść na ślepo i przegapić ją. Tą ślepotę trzeba przemienić. Musisz stać się człowiekiem z otwartymi oczami. Kiedy masz otwarte oczy, j seks może zaprowadzić cię na ścieżkę jedności.

Kropla może stać się oceanem. W sercu każdej kropli jest to j pragnienie. W każdym czynie, w każdym pragnieniu, znajdziesz: tę samą tęsknotę. Odkryj ją, idź za nią. To wielka przygoda! Tak, jak dzisiaj przeżywamy nasze życia, jesteśmy nieświadomi. Ale choć tyle można zrobić. Jest to żmudne, ale nie niemożliwe. Było możliwe dla Jezusa, dla Buddy, dla Mahavira, i jest możliwe dla każdego innego.

Gdy wchodzisz w seks z tą intensywnością, z tą uważnością, z tą wrażliwością, wykraczasz ponad niego. Nie będzie w tym żadnego wysubtelnienia. Gdy wykraczasz ponad, nie będzie seksu, nawet wysubtelnionego. Będzie miłość, modlitwa i jedność.

To są trzy etapy miłości: miłość fizyczna, miłość psychiczna i miłość duchowa. A gdy te trzy etapy zostaną przekroczone, jest boskość. Gdy Jezus rzekł “Bóg jest miłością", była to najbliższa możliwa definicji, bo ostatnim, co znamy na drodze do Boga, jest miłość. Dalej jest nieznane, a nieznanego nie można zdefiniować. Możemy wskazać boskość tylko przez nasze ostatnie urzeczywistnienie – miłość. Poza punktem miłości nie ma już doznawania, ponieważ nie ma doznającego. Kropla stała się oceanem!

Idź krok po kroku, ale z przyjaznym nastawieniem. Bez napięcia, bez walki. Po prostu idź uważnie. Uważność jest jedynym światłem w ciemnej nocy życia. Mając to światło, wejdź w nią. Szukaj w każdym kącie. Boskość jest wszędzie, nie bądź więc przeciwny niczemu.

Ale i nie pozostawaj po stronie czegokolwiek. Idź dalej, gdyż czeka cię jeszcze większa błogość. Ta podróż musi trwać. Jeśli jesteś blisko seksu, użyj seksu. Jeśli jesteś blisko miłości, użyj miłości. Nie myśl kategoriami tłumienia lub wysubtelniania, nie myśl kategoriami walki. Boskość może kryć się we wszystkim -dlatego nie walcz, nie uciekaj przed niczym. Tak naprawdę, jest ona ukryta we wszystkim, gdziekolwiek więc jesteś, wejdź najbliższymi drzwiami i idź przed siebie. Nie zatrzymuj się, a dotrzesz – bo życie jest wszędzie.

Jezus rzekł “Pod każdym kamieniem znajdziesz Pana" – a ty widzisz tylko kamienie. Musisz przejść przez ten kamienny stan umysłu. Kiedy widzisz seks jako wroga, staje się on kamieniem. Staje się nieprzezroczysty, nie widzisz tego, co jest za nim. Użyj go medytuj na nim, a kamień stanie się jak szkło. Zobaczysz co jest za nim, i zapomnisz o szkle. Będziesz pamiętał o tym, co jest za szkłem.

Jeśli coś staje się przezroczyste, znika. Nie czyń więc z seksu kamienia, uczyń go przezroczystym. A przezroczystym staje się on dzięki medytacji.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.konohagakure.pun.pl www.stojaknabanany.pun.pl www.kochamypokemony.pun.pl www.silentassassins.pun.pl www.pogotowie-ratunkowe.pun.pl