..::Jestestwo::..

Psychologia Psychotroniczna.


#1 2013-12-13 14:43:10

 Bartimaei

Administrator

Zarejestrowany: 2013-12-12
Posty: 100
Punktów :   

~ 08. Stawanie się a istnienie.

Stawanie się a istnienie

Opowiedz o napięciach i odprężeniu siedmiu dal.

Pierwotnym źródłem wszelkich napięć jest stawanie się. Człowiek zawsze próbuje być kimś, nikt nie jest odprężony z sobą takim, jaki jest. To istnienie nie jest akceptowane, to istnienie jest negowane, coś innego bierze się za ideał, którym trzeba się stać. To dlatego podstawowe napięcie zawsze jest pomiędzy tym, kim jesteś, a tym, kim pragniesz się stać.

Pragniesz stać się kimś. Napięcie oznacza, że nie jesteś zadowolony z tego, kim jesteś, chcesz być kimś, kim nie jesteś. Napięcie powstaje między tymi nastawieniami. Nieważne jest czego pragniesz. Gdy chcesz stać się bogaty, sławny, mieć władzę, a nawet gdy chcesz być wolny, wyzwolony, być boski, nieśmiertelny, nawet gdy pragniesz zbawienia, mokshy, wtedy też jest napięcie.

Cokolwiek, czego spełnienia pragniesz w przyszłości, wbrew sobie takiemu, jakim jesteś, tworzy napięcie. Im ten ideał jest bardziej niemożliwy, tym więcej będzie napięcia. Dlatego człowiek, który jest materialistą, zwykle nie jest tak napięty jak ten, kto jest religijny, bo człowiek religijny pragnie niemożliwego, odległego. Dystans jest tak wielki, że tylko wielkie napięcie może wypełnić tę lukę.

Napięcie oznacza lukę między tym, czym jesteś, a tym, czym chcesz być. Gdy ta luka jest wielka, napięcie jest wielkie. Gdy luka jest mała, napięcie jest małe. A gdy luki w ogóle nie ma znaczy to, że jesteś zaspokojony tym, czym jesteś. Innymi słowy, nie pragniesz być czymkolwiek innym niż jesteś. Wtedy twój umysł istnieje w tej chwili. Nie ma nic, wobec czego mógłbyś być napiętym – jesteś z sobą odprężony. Jesteś w Tao. Dla mnie, gdy nie ma tej luki, jesteś religijny, jesteś w dharmie.

Ta luka może mieć wiele warstw. Gdy pragnienie jest fizyczne, napięcie będzie fizyczne. Gdy widzisz jakieś ciało, kształt, gdy pragniesz czegoś innego niż to, czym jesteś na planie fizycznym napięcie jest w ciele fizycznym. Chcesz być piękniejszy. Teraz napięte staje się ciało. To napięcie najpierw zaczyna się w pierwszym ciele, fizjologicznym, ale jeżeli trwa dłużej, jest ciągłe, może wejść głębiej i ogarnąć inne warstwy istnienia.

Jeżeli pragniesz mocy psychicznych, napięcie zaczyna się na poziomie psychicznym i rozprzestrzenia się. To rozprzestrzenianie się wygląda jakbyś wrzucił kamień do jeziora. Pada on w jednymi punkcie, ale wibracje, które wywołał, rozprzestrzenia się w nieskończoność. Dlatego napięcie może zacząć się w dowolnym z tych siedmiu ciał, a pierwotne źródło zawsze jest to samo, luka między stanem, który jest, a stanem, którego pragniesz.

Gdy masz jakiś typ umysłu i chcesz go zmienić, dokonać jego przemiany, gdy chcesz być bardziej sprytny, bardziej inteligentny powstaje napięcie. Tylko gdy akceptujemy siebie totalnie, nie ma napięcia. Totalna akceptacja to cud, jedyny cud. Znaleźć kogoś kto zaakceptował siebie totalnie to jedyna zaskakująca rzecz.

Sama egzystencja jest bez napięcia. Napięcie zawsze powodują hipotetyczne, nieistniejące możliwości. W teraźniejszości nie ma napięcia, napięcie zawsze jest zorientowane na przyszłość. Bierze się z wyobraźni. Możesz wyobrazić sobie siebie jako kogoś innego niż jesteś. Ten wyobrażony potencjał wyzwoli napięcie. Dlatego im ktoś ma większą wyobraźnię, tym większe napięcie jest możliwe. Wtedy wyobraźnia staje się destruktywna.

Wyobraźnia może też być konstruktywna, twórcza. Gdy twoje wszystkie możliwości wyobrażania skupiają się na teraźniejszości na tej chwili, nie w przyszłości, możesz zacząć widzieć swe istnienie jako poezję. Twoja wyobraźnia nie tworzy pragnienia, używasz jej do życia. To życie w teraźniejszości jest poza napięciem.

Zwierzęta nie są napięte, drzewa nie są napięte, bo nie mają zdolności wyobrażania. Są poniżej napięcia, nie ponad nim. Napięcie u nich jest tylko możliwością, nie zostało urzeczywistnione. Rozwijają się. Przyjdzie chwila, gdy w ich istnieniach napięcie eksploduje i zaczną tęsknić do przyszłości. Musi to nastąpić. Wyobraźnia staje się aktywna.

Pierwszym, co uaktywnia wyobraźnię, jest przyszłość. Tworzysz obrazy, a ponieważ nie ma odpowiadającej im rzeczywistości, ciągle tworzysz więcej i więcej obrazów. Ale gdy chodzi o teraźniejszość, zwykle nie możesz pojąć wyobraźni w odniesieniu do niej. Jak możesz wyobrażać sobie coś w teraźniejszości? Zdaje się, że nie ma potrzeby. Trzeba to zrozumieć.

Jeśli zdołasz być świadomie obecny w teraźniejszości, nie będziesz żył w wyobrażeniach. Wyobraźnia będzie wolna, będzie mogła tworzyć w samej teraźniejszości. Potrzeba tylko właściwego skupienia. Gdy wyobraźnia skupiona jest na tym, co rzeczywiste, zaczyna tworzyć. To tworzenie może przyjąć dowolną formę. Gdy jesteś poetą, staje się eksplozją poezji. Ta poezja nie będzie pragnieniem przyszłości, a wyrazem teraźniejszości. Albo, jeśli jesteś malarzem, będzie to eksplozja malowania. To malowanie nie będzie tym, co sobie wyobrażasz, ale tym, co znasz i czym żyjesz.

Gdy nie żyjesz w wyobraźni, dawana ci jest chwila teraźniejsza. Możesz ją wyrazić, albo możesz wejść w ciszę.

Ale ta cisza, teraz, nie jest martwą ciszą, którą się praktykuje. Ta cisza też jest wyrazem chwili teraźniejszej. Ta chwila jest tak głęboka, że teraz może być wyrażona tylko przez ciszę. Nawet poezja nie wystarcza, nawet malarstwo nie wystarcza. Żadna ekspresja nie jest możliwa. Cisza jest jedyną ekspresją. Ta cisza nie jest czymś negatywnym, jest raczej pozytywnym rozkwitem. Coś w tobie zakwitło, kwiat ciszy, i poprzez tą ciszę wyrażane jest wszystko to, czym żyjesz.

Trzeba też zrozumieć coś innego. Ta ekspresja teraźniejszości poprzez wyobraźnię nie jest ani wyobraźnią przyszłości, ani reakcją kontra przeszłości. Nie jest ekspresją żadnego przeżycia, jakie było doznane. Jest doznaniem doznawania, tak, jak żyjesz, jak to dzieje się w tobie. Nie jest to przeżyte doznanie, ale żywy proces doznawania.

Wtedy twoje doznanie i doznawanie nie są dwojgiem różnych rzeczy. Są jednym i tym samym. Wtedy nie ma malarza. Samo doznawanie stało się obrazem, samo doznawanie dokonuje swojej ekspresji. Nie jesteś twórcą. Jesteś tworzeniem, żywą energią, Nie jesteś poetą, jesteś poezją. To doznanie nie odnosi się ani do przyszłości, ani do przeszłości, nie jest ani z przyszłości, ani z przeszłości. Ta chwila sama w sobie stała się wiecznością – i wszystko z niej bierze początek. Jest to rozkwit.

Ten rozkwit będzie miał siedem warstw, tak samo, jak napięcie ma siedem warstw. Będzie istniał w każdym ciele. Na przykład, gdy nastąpi na poziomie fizjologicznym, staniesz się piękny w całkiem nowym znaczeniu. To piękno nie odnosi się do formy, ale do braku formy, nie do tego, co widzialne, ale do tego, co niewidzialne. A gdy zdołasz odczuć tę nie-napiętą chwilę w swym ciele, poznasz dobre samopoczucie jakiego dotąd nie znałeś, pozytywne dobre samopoczucie.

Znamy stany dobrego samopoczucia, które są negatywne: negatywne w tym sensie, że gdy nie jesteśmy chorzy, mówimy, że jesteśmy zdrowi. To zdrowie jest po prostu negacją choroby. Nie ma w nim niczego pozytywnego, po prostu nie ma choroby. Medyczna definicja zdrowia mówi, że gdy nie jesteś chory, jesteś zdrowy. Ale zdrowie ma też pewien pozytywny wymiar. Nie jest tylko nieobecnością choroby, jest obecnością zdrowia.

Twoje ciało może być nie-napięte tylko wtedy, gdy żyjesz istnieniem z chwili na chwilę. Gdy jesz i ta chwila jest wiecznością, nie ma przeszłości i nie ma przyszłości. Sam proces jedzenia jest wszystkim, co istnieje. Nic nie robisz, stałeś się działaniem. Nie będzie napięcia, ciało poczuje się spełnione. Albo gdy jesteś połączeniu seksualnym i seks nie jest tylko uwolnieniem od napięcia seksualnego, a raczej pozytywną ekspresją miłości, gdy chwila stała się totalna, cała, i ty jesteś w niej całkowicie, wtedy poznasz pozytywne dobre samopoczucie w swym ciele.

Gdy biegasz i bieganie stało się totalnością twego istnienia, gdy ty jesteś doznaniami, które do ciebie docierają, nie czymś oddzielnym od nich, ale jednym z nimi, gdy nie ma przyszłości nie ma celu w tym bieganiu, samo bieganie jest celem – wtedy poznasz pewne pozytywne dobre samopoczucie. Wtedy twoje jest nie-napięte. Na poziomie fizjologicznym doznałeś chwili życia bez napięcia.

I to samo odnosi się do każdego z siedmiu ciał. Zrozumienie chwili nie-napięcia w pierwszym ciele jest łatwe, bo już wiemy, że dwie rzeczy są możliwe w ciele: choroba, pozytywna choroba, i negatywnie definiowane dobre samopoczucie, brak choroby. Tyle już wiemy, możemy więc wyobrazić sobie trzecią możliwość, pozytywnego dobrego samopoczucia, zdrowia. Ale zrozumienie czym jest nie-napięcie w drugim ciele, eterycznym, jest nieco trudniejsze, bo nic o nim nie wiesz. Mimo to, pewne rzeczy mogą być zrozumiane.

Sny są w zasadzie związane z drugim ciałem, eterycznym. Dlatego, zwykle, jeśli mówimy o snach, mówimy o snach ciała eterycznego. Ale gdy ciało fizyczne żyje w napięciu, może tworzyć wiele snów. Na przykład gdy jesteś głodny, albo pościsz, powstaje pewien określony rodzaj snu. Jest to śnienie fizjologiczne. Nie odnosi się ono do ciała eterycznego.

Ciało eteryczne ma własne napięcia. Znamy ciało eteryczne tylko ze snów, dlatego gdy ciało eteryczne jest napięte, sen staje się koszmarem. Nawet we śnie będziesz teraz napięty – napięcie będzie iść za tobą.

Pierwsze napięcie w ciele eterycznym wiąże się ze spełnieniem pragnień. Wszyscy mamy sny o miłości. Seks jest fizjologiczny, miłość nie. Miłość nie ma nic wspólnego z ciałem fizycznym, odnosi się do ciała eterycznego. Ale gdy nie jest spełniona, wtedy z tego powodu może cierpieć nawet ciało fizyczne. Nie tylko ciało fizyczne ma pewne potrzeby, które należy zaspokajać, ciało eteryczne również ma potrzeby. Ma własne głody, również potrzebuje pokarmu. Miłość jest tym pokarmem.

Wszyscy śnimy o miłości, ale nigdy nie jesteśmy w miłości. Każdy śni o miłości: jaka powinna być, z kim powinna nastąpić – i każdy jest tym sfrustrowany. Albo śnimy o przyszłości, albo, we frustracji, o przeszłości, ale nigdy nie kochamy.

W ciele eterycznym są też inne napięcia, ale miłość jest tym, co można najłatwiej zrozumieć. Gdy zdołasz kochać w tej chwili, wtedy w ciele eterycznym powstaje nie-napięta sytuacja. Ale nie możesz kochać w tej chwili, gdy masz wymagania, oczekiwania i warunki, które odnoszą się do przyszłości.

Teraźniejszość jest poza naszymi wymaganiami. Jest taka, jaka jest. Ale ty możesz mieć oczekiwania wobec przyszłości, jaka powinna być. Miłość także staje się “powinna", zawsze odnosi się do czegoś, co “powinno być". Możesz kochać w chwili teraźniejszej tylko wtedy, gdy twoja miłość nie jest oczekiwaniem, wymaganiem, tylko wtedy, gdy jest bezwarunkowa.

Także wtedy, gdy jesteś pełny miłości wobec jednej osoby i nikogo innego, nie możesz kochać w teraźniejszości. Gdy twoja miłość jest związkiem, a nie stanem umysłu, nie możesz kochać w teraźniejszości, ponieważ bardzo subtelnie to też jest pewien warunek. Gdy mówię, że mogę kochać tylko ciebie, gdy ciebie tu nie będzie, nie będę kochał. Przez dwadzieścia trzy godziny będę w stanie nie-miłości, a przez godzinę tylko, gdy jestem z tobą, będę kochał. To jest niemożliwe! Nie możesz w jednej chwili być w stanie miłości, a w innej chwili nie.

Gdy jestem zdrowy, jestem zdrowy dwadzieścia cztery godziny na dobę. Niemożliwe jest bycie zdrowym jedną godzinę i nie bycie zdrowym przez pozostałe dwadzieścia trzy godziny. Zdrowie nie jest relacją, związkiem, jest stanem istnienia.

Miłość nie jest relacją między dwoma osobami. Jest to pewien stan umysłu w tobie. Gdy jesteś pełny miłości, kochasz każdego, nie tylko ludzi, także i przedmioty Miłość płynie od ciebie i do przedmiotów. Nawet gdy jesteś samotny, gdy nie ma nikogo, jesteś pełen miłości. Przypomina to oddychanie. Gdy złożę przyrzeczenie, że będę oddychał tylko wtedy, gdy jestem z tobą, tylko śmierć może nastąpić. Oddychanie to nie relacja, nie ma związku z żadną relacją. A miłość jest dla ciała eterycznego dokładnie czymś takim jak oddychanie. Jest jego oddechem.

Zatem albo kochasz, albo nie kochasz. Ten typ miłości, który ludzkość stworzyła, jest bardzo groźny. Nawet choroba nie stworzyła takich bzdur jak ta tak zwana miłość. Cała ludzkość jest ogarnięta chorobą z powodu błędnego pojmowania miłości.

Gdy możesz kochać i być pełnym miłości, nieistotne wobec kogo, twe drugie ciało może mieć poczucie dobrego samopoczucia pozytywnego odprężenia. Wtedy nie ma koszmarów. Sny stają się poezją. Wtedy dzieje się coś w drugim ciele, a aromat tego przenika nie tylko ciebie, ale i innych. Gdziekolwiek jesteś, aromat twojej miłości rozchodzi się wokoło. I, rzecz jasna, wywiera pewne wpływy, powoduje pewne echa.

Prawdziwa miłość nie jest funkcją ego. Ego zawsze domaga się władzy, dlatego nawet wtedy, gdy kochasz – bo twoja miłość nie jest rzeczywista, gdyż jest jedynie częścią ego – musi być pełno przemocy. Zawsze gdy kochamy, jest to przemoc, pewnego rodzaju wojna. Ojciec i syn, matka i córka, mąż i żona, nie kochają siebie, uczyniliśmy z nich wrogów. Stale walczą ze sobą, i tylko wtedy, gdy nie walczą, mówimy, że to miłość. Ta definicja jest negatywna. Między dwoma bitwami jest pewna przerwa, okres pokoju.

Ale tak naprawdę między dwoma wojnami nie ma możliwości pokoju. Tak zwany pokój to jedynie przygotowanie do nadchodzącej wojny. Nie ma pokoju między mężem i żoną, nie ma miłości. Przerwa, którą nazywamy miłością, jest tylko przygotowaniem do nadchodzącej walki. Gdy jesteśmy między dwoma chorobami, myślimy, że to zdrowie, i gdy jesteśmy między dwoma walkami, myślimy, że to miłość. To nie miłość. To tylko przerwa między walkami. Nie można walczyć dwadzieścia cztery godziny na dobę, więc w pewnej chwili zaczynasz kochać swego wroga.

Miłość nigdy nie jest możliwa jako relacja, jedynie jako stan umysłu. Gdy miłość przychodzi do ciebie jako pewien stan umysłu, wtedy twoje drugie ciało, ciało eteryczne, staje się odprężone, nie-napięte. Jest odprężone. Są i inne powody napięć w drugim ciele, ale ja mówię o tym, który można najłatwiej zrozumieć. Ponieważ sądzimy, że znamy miłość, można o niej mówić.

Trzecim ciałem jest ciało astralne. Ma ono własne napięcia. Dotyczą nie tylko tego życia, ale i poprzednich żywotów. Napięcia w trzecim ciele spowodowane są nagromadzeniem wszystkiego tego, czym byłeś, i wszystkiego tego, czym pragnąłeś być. W ciele astralnym są wszystkie twoje pragnienia, tysiące i tysiące żywotów i ich powracających pragnień. A zawsze pragnąłeś! Nie jest istotne czego. To pragnienie istnieje.

Ciało astralne jest magazynem wszystkich tęsknot, wszystkich Pragnień. To dlatego jest najbardziej napiętą częścią twego istnienia. Gdy wchodzisz w medytację, stajesz się świadomy napięć astralnych, bo medytacja zaczyna się od trzeciego ciała. Ludzie którzy zaczęli być świadomi tych napięć w medytacji, przychodzą! do mnie i mówią: “Odkąd zacząłem medytować, napięcia się nasiliły." Nie nasiliły się, to ty teraz stałeś się ich świadom. Teraz wiesz coś, z czego wcześniej nie zdawałeś sobie sprawy.

Są to napięcia astralne. Ponieważ są one istotą tak wielu żywotów, nie można ich określić jednym konkretnym słowem. Nie, nie można o nich powiedzieć co byłoby zrozumiałe. Można je tylko przeżyć, i poznać.

Pragnienie samo w sobie jest napięciem. Nigdy nie jesteśmy bez pragnienia tego czy tamtego. Są nawet ludzie, którzy pragną nie mieć pragnień. Staje się to totalnym absurdem. W trzecim ciele, ciele astralnym, możesz pragnąć być bez pragnień. W istocie rzeczy to pragnienie bycia bez pragnień jest jednym z najsilniejszych pragnień. Może ono stworzyć jedną z największych przepaści między tym, czym jesteś, a tym, czym chcesz być.

Dlatego zaakceptuj swe pragnienia takimi, jakie są, i wiedz, że w ciągu tylu żywotów miałeś wiele pragnień. Pragnąłeś tak bardzo, i to wszystko zostało nagromadzone. Dlatego dla trzeciego ciała, ciała astralnego, zaakceptuj swoje pragnienia takimi, jakie są. Nie walcz z nimi, nie stwarzaj pragnienia przeciwnego pragnieniom. Po prostu je zaakceptuj. Wiedz, że jesteś pełen pragnień, i bądź w tym odprężony. Wtedy w ciele astralnym staniesz się nie-napięty.

Jeśli uda ci się zaakceptować w sobie ten nieskończony tłum pragnień bez tworzenia pragnienia przeciwnego tym pragnieniom, jeśli zdołasz być w tym tłumie pragnień (są one całą twoją nagromadzoną przeszłością) i zaakceptujesz je takimi, jakie są jeśli ta akceptacja stanie się totalna, wtedy, w jednej chwili, cały ten tłum znika. Nie ma ich już, ponieważ mogą istnieć tylko na tle pragnienia, ciągłego pragnienia tego, czego nie ma.

Przedmiot pragnienia nie jest istotny, nie ma znaczenia, Pragnij choćby bycia bez pragnień i to tło już jest, będzie cały ten tłum. Gdy zaakceptujesz swoje pragnienie, powstaje chwila bycia bez pragnienia. Akceptujesz swoje pragnienie takim, jakie ono jest. Teraz nie ma nic, czego można pragnąć, nie ma pragnienia Akceptujesz wszystko takim, jakim jest, nawet pragnienia. Wtedy pragnienie wyparowuje, nic z nim nie trzeba robić. Ciało astralne staje się odprężone, dochodzi do stanu pozytywnego dobrego samopoczucia. Dopiero wtedy możesz przejść do czwartego ciała.

Czwarte ciało to ciało mentalne. Tak, jak istnieją pragnienia w ciele astralnym, tak w ciele mentalnym istnieją myśli, myśli wzajemnie sobie sprzeczne, cały ich tłum, a każda myśl podaje się za całość, każda myśl opętuje cię jakby była całością. Zatem w czwartym ciele myśli stwarzają napięcie. Bycie bez myśli, nie we śnie, nie w nieświadomości, ale w pełnej uwagi świadomości, jest zdrowiem, dobrym samopoczuciem czwartego ciała. Ale jak można być świadomym i bez myśli?

W każdej chwili powstają nowe myśli. W każdej chwili coś z twojej przeszłości wchodzi w konflikt z czymś z twojej teraźniejszości. Byłeś komunistą, teraz jesteś katolikiem i wierzysz w coś innego, ale przeszłość nadal jest. Możesz stać się katolikiem, ale nie możesz odrzucić swego komunizmu. Pozostaje on w tobie. Możesz zmienić myśli, ale te wyrzucone myśli zawsze czekają. Nie możesz się ich oduczyć. Docierają do twoich głębi, wchodzą do podświadomości. Nie ujawnią się przed tobą, gdyż je wyrzuciłeś, ale pozostaną, będą czekały na swoją szansę. I ta szansa nadejdzie. Nawet w czasie dwudziestu czterech godzin będzie tak, że w jednej chwili będziesz komunistą, a potem znów będziesz katolikiem. Będzie to trwało i trwało, raz tak, raz tak, a totalnym skutkiem jest zamieszanie. Zatem napięciem w ciele mentalnym jest zamieszanie, sprzeczne myśli, sprzeczne przeżycia, sprzeczne oczekiwania, co w końcu prowadzi do umysłu pełnego zamieszania. A gdy umysł będący w zamieszaniu będzie próbował wyjść poza to zamieszanie, stanie się tylko jeszcze bardziej zamieszany, bo ze stanu zamieszania nie można dostąpić nie-zamieszania.

Jesteś w zamieszaniu. Poszukiwania duchowe stworzą twemu zamieszaniu nowy wymiar. Wszystkie inne zamieszania istnieją nadal, ale teraz dodane zostało nowe zamieszanie. Odwiedzasz jednego guru, potem innego, potem jeszcze innego, i każdy guru sprowadza na ciebie nowe zamieszanie. Stare zamieszanie pozostaje, dodane zostaje nowe. Będziesz domem wariatów. To dzieje się w czwartym ciele, ciele mentalnym. Tam zamieszanie jest napięciem.

Jak można przestać być w zamieszaniu? Możesz przestać być w zamieszaniu tylko wtedy, gdy nie wyrzekasz się jednej myśli na rzecz innej, gdy niczego się nie wyrzekasz – gdy nie wyrzekasz się komunizmu na rzecz religijności, gdy nie wyrzekasz się Boga na rzecz filozofii czy ateizmu. Gdy zaakceptujesz wszystko, co myślisz, nie ma wyboru, którego miałbyś dokonać, i napięcie znika. Gdy ciągle wybierasz, ciągle powiększasz swe napięcia.

Uważność musi być bez wybierania. Musisz być świadomym całości swoich procesów myślowych, tego totalnego zamieszania. Z chwilą, gdy staniesz się tego świadomy, poznasz, że wszystko to jest zamieszaniem. Nic nie trzeba wybierać, trzeba porzucić cały ten dom. Gdy przekonasz się, że jest to tylko zamieszanie, możesz porzucić ten dom w każdej chwili, nie ma trudności z jego porzuceniem.

Zatem zacznij być uważnym całego swego umysłu. Nie wybieraj, bądź bez wybierania. Nie mów “jestem ateistą" czy “jestem teistą". Nie mów “jestem chrześcijaninem" czy “jestem hindusem". Nie wybieraj. Tylko bądź świadomy tego, że czasem jesteś ateistą, a czasem teistą, czasem jesteś chrześcijaninem, a czasem komunistą, czasem świętym, a czasem grzesznikiem. Czasem przemawia do ciebie jedna ideologia, czasem inna, ale wszystko to są przemijające nastroje.

Bądź tego totalnie świadomym. Ta chwila, w której stajesz się świadomy totalnego procesu swego umysłu, jest chwilą nieutożsamienia. Wtedy nie jesteś utożsamiony ze swoim umysłem. Pierwszy raz znasz siebie jako świadomość, nie jako umysł. Umysł jako taki staje się dla ciebie przedmiotem. Tak samo jak jesteś świadomy innych ludzi, tak samo jak jesteś świadomy mebli domu, stajesz się świadomy swego umysłu, procesu mentalnego Teraz jesteś tą świadomością – nie-utożsamiony z umysłem.

Trudność z czwartym ciałem, ciałem mentalnym, polega na tym, że jesteśmy utożsamieni z naszymi umysłami. Gdy zachoruje twoje ciało i ktoś ci powie, że jesteś chory, nie czujesz się urażony; ale gdy zachoruje twój umysł i ktoś powie “masz chory umysł, chyba zwariowałeś", wtedy jesteś urażony. Dlaczego?

Gdy ktoś powie “zdaje się, że masz chore ciało", czujesz, ten człowiek ci współczuje. Ale gdy ktoś powie coś o chorobie psychicznej, o twoim umyśle, że zdajesz się być niezrównoważony, że jesteś neurotykiem – jesteś urażony, ponieważ z umysłem jest głębsze utożsamienie niż z ciałem.

Możesz poczuć, że jesteś oddzielny od ciała. Możesz powiedzieć “to jest moja ręka". Ale nie możesz powiedzieć “to jest mój umysł", gdyż myślisz: “mój umysł to ja". Gdy chcę dokonać operacji na twoim ciele, pozwolisz, ale nie pozwolisz mi zoperować umysłu. Powiesz “Nie, tego już za wiele! Mogę utracić wolność!" Umysł jest znacznie głębiej utożsamiony. Jest nami. Nie znamy niczego poza nim, dlatego jesteśmy z nim utożsamieni.

Znamy coś spoza ciała: umysł. Dlatego możliwe jest bycie bez utożsamienia z ciałem. Ale nie znamy niczego spoza umysłu. Dopiero gdy staniesz się świadomy myśli, możesz się przekonać, że umysł to nic innego jak pewien proces, nagromadzenie, mechanizm, magazyn, komputer z twoimi dotychczasowymi przeżyciami, z twoim dotychczasowym uczeniem się, z twoją dotychczasową wiedzą. To nie ty – ty możesz się bez niego obyć. Można operować umysł. Można go zmienić, można go od siebie odrzucić.

I teraz pojawiają się nowe możliwości. Któregoś dnia będzie możliwa nawet transplantacja umysłu komuś innemu. Tak samo jak można dokonać przeszczepu serca, wcześniej czy później można będzie dokonać przeszczepu pamięci. Wtedy człowiek, który umiera, nie umrze całkowicie. Można będzie ocalić przynajmniej jego pamięć, i przeszczepić ją nowemu dziecku. To dziecko zyska całą pamięć tamtego człowieka. Będzie mówiło o przeżyciach, których nie doznało, ale powie “doznałem tego". Dziecko będzie wiedziało wszystko to, co tamten martwy człowiek, gdyż dano mu cały umysł tego zmarłego.

Zdaje się to niebezpieczne, i możliwe, że nie dopuścimy, by to się stało, gdyż zagubiona byłaby nasza własna tożsamość. Jesteśmy naszymi umysłami! Ale według mnie w tej możliwości tkwi wiele potencjalnych szans. Może z niej zrodzić się nowa ludzkość. Możemy być świadomi umysłu, ponieważ ten umysł to nie my -ten umysł nie jest “ja". Mój umysł jest tak samo częścią mojego ciała jak nerki. Tak samo jak mogę dostać nową nerkę i nadal będę tym samym człowiekiem, nic się nie zmieni, tak samo mogę też żyć z przeszczepionym umysłem i nic się nie zmieni. Mogę nadal być tym starym sobą, którym byłem, ale mam teraz dodatkowy nowy umysł. Umysł również jest mechanizmem. Ale z powodu naszego utożsamienia z nim powstaje napięcie. Dlatego w czwartym ciele świadomość jest zdrowiem, a nieświadomość jest chorobą, świadomość jest nie-napięciem, a nieświadomość jest napięciem. Z powodu myśli, z powodu swojego utożsamienia z nimi, stale żyjesz w myślach i powstaje bariera między tobą i twoim egzystencjalnym istnieniem.

Jest kwiat w zasięgu twoich rąk, ale nigdy go nie poznasz, bo myślisz o nim. Ten kwiat umrze, a ty nadal będziesz o nim myślał. Myślenie stworzyło cienką przegrodę między tobą i tym przeżyciem – przezroczystą, ale nie tak bardzo przezroczystą tylko iluzję przezroczystości.

Na przykład – słuchasz mnie. Ale może być tak, że naprawdę nie słuchasz. Gdy myślisz o tym, co mówię, przestałeś słuchać. Wybiegłeś do przodu, albo zostałeś z tyłu, nie jesteś ze mną. Albo jest przeszłość, którą powtarzasz w umyśle, albo jest przyszłość rzutowana przez przeszłość, ale nie jest to tym, co mówię.

Możliwe nawet, że powtórzysz słowo w słowo to, co powiedziałem. Zapisuje to twój mechanizm. Może powtórzyć to, co powiedziałem, odtworzyć to. Wtedy twierdzisz: “Skoro cię nie słuchałem jak mogę to odtworzyć?" Ale magnetofon mnie nie słucha. Twój umysł może działać jak maszyna. Możesz być owocny, albo może cię nie być. Ty nie jesteś potrzebny. Możesz myśleć, a mimo to słuchać. Umysł, czwarte ciało, ciało mentalne – stał się barierą. Jest bariera między tobą i tym, co jest. W chwili dotknięć odchodzisz od przeżycia. W chwili spojrzenia odchodzisz. Biorę twoją dłoń w swoją. Jest to coś egzystencjalnego. Ale może być tak, że cię nie ma. Wtedy przegapiłeś. Poznałeś – dotknąłeś przeżyłeś – ale byłeś w swoich myślach.

Dlatego przy czwartym ciele trzeba być świadomym swojego procesu myślowego branego w całości. Nie wybierać, nie decydować, nie osądzać, tylko być go świadomym. A nie-utożsamienie z mechanizmem umysłu jest nie-napięciem.

Piąte ciało to ciało duchowe. Jeśli chodzi o ciało duchowe, jedynym napięciem jest nieznajomość siebie. Cały ten czas, gdy jesteś, doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nie znasz siebie. Przejdziesz przez życie, zrobisz to i tamto, osiągniesz to i tamto, ale to poczucie nieznajomości siebie stale będzie z tobą. Będzie czaiło się za tobą, będzie stałym towarzyszem, obojętne jak bardzo będziesz usiłował je zapomnieć, jak bardzo będziesz usiłował od niego uciec. Nie możesz uciec od swojej niewiedzy. Wiesz, że nie wiesz. Taka jest choroba na piątym poziomie.

Ci ludzie z Delf, którzy napisali na świątyni “Poznaj siebie", zajmowali się piątym ciałem. Pracowali nad nim. Sokrates ciągle powtarzał “poznaj siebie". Zajmował się piątym ciałem. Dla piątego ciała atma gyana, poznanie samego siebie, jest jedynym poznaniem.

Mahavira rzekł: “Poznając siebie, poznaje się wszystko." To nie jest tak. Nie można poznać wszystkiego poznając siebie. Ale antyteza jest słuszna. Nie znając siebie, niczego nie można poznać. Dlatego aby to zrównoważyć Mahavira powiedział “Poznając siebie, poznasz wszystko." Nawet jeśli wiem wszystko, a nie znam siebie, jaki z tego jest pożytek? Jak mogę znać to, co podstawowe, fundamentalne, ostateczne, skoro nawet siebie nie poznałem? To jest niemożliwe.

Zatem w piątym ciele napięcie jest między poznaniem i niewiedzą. Ale pamiętaj, mówię “poznaniem i nie-wiedzą" nie mówię “wiedzą i nie-wiedzą". Wiedzę można zebrać z pism i ksiąg, poznania znikąd nie można uzyskać. Wielu ludzi żyje w tym błędnym przekonaniu, w tym niezrozumieniu różnicy między wiedzą i poznaniem. Poznanie zawsze jest twoje. Nie mogę przekazać ci mojego poznania, mogę tylko przekazać ci moją wiedzę. Święte pisma przekazują wiedzę, nie poznanie. Mogą powiedzieć, że jesteś boski, że jesteś atmanem, że jesteś Jaźnią, ale to nie jest poznanie.

Gdy będziesz kurczowo trzymał się tej wiedzy, powstanie ogromne napięcie. Nie-wiedzą będzie razem z fałszywą, nabytą wiedzą i wiadomościami, pożyczoną wiedzą. Będziesz nie-znającym, ale będziesz czuł, że wiesz. Wtedy jest wiele napięcia. Lepiej jest nie wiedzieć i doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że Jestem człowiekiem nie-wiedzącym". Wtedy też jest napięcie, ale nie jest ono takie wielkie. Jeśli nie będziesz łudził samego siebie wiedzą nabytą od innych ludzi, możesz szukać i poszukiwać wewnątrz siebie, i poznanie staje się możliwe.

Jesteś, jedno jest więc pewne – że czymkolwiek jesteś, jesteś. Nie można temu zaprzeczyć. Inna rzecz: jesteś kimś, kto zna. Może znasz innych, może znasz tylko iluzje, może to, co znasz, nie jest słuszne, ale znasz. Dwie rzeczy można więc przyjąć za pewne – twoje istnienie i twoją świadomość.

Ale brakuje trzeciej rzeczy. Zasadnicza osobowość człowieka może być wyrażona w trzech wymiarach: istnienia, świadomości i błogości – satchitanand. Wiemy, że jesteśmy samym istnieniem, l wiemy, że jesteśmy kimś, kto wie, samą świadomością. Brakuje tylko błogości. Ale gdy będziesz szukać wewnątrz siebie, poznasz także to trzecie. Jest i błogość, ekstaza własnego istnienia. Gdy ją poznasz, poznasz siebie całkowicie, swoje istnienie, swoją świadomość, swoją błogość.

Nie możesz poznać siebie całkowicie póki nie zaznasz błogości, bo człowiek, który nie jest pełen błogości, będzie uciekał od samego siebie. Całe nasze życie to ucieczka od siebie. Inni ludzie są dla nas ważni, bo pomagają nam uciec. Dlatego wszyscy jesteśmy zorientowani na innych. Nawet gdy ktoś staje się religijny, stwarza Boga jako tego kogoś innego. Znów staje się zorientowany na kogoś innego, powtarza to samo błędne przekonanie.

Zatem na piątym etapie trzeba poszukiwać samego siebie od wewnątrz. Nie jest to poszukiwanie, ale “bycie w poszukiwaniu". Potrzebny jesteś tylko do piątego ciała. Poza piątym wszystko staje się łatwe i spontaniczne.

Szóste ciało jest kosmiczne. Napięcie jest między tobą, twymi uczuciami indywidualności, ograniczenia, a nieograniczonym kosmosem. Nawet na piątym etapie jesteś zamknięty w swoim duchowym ciele. Jesteś osobą. Ta “osoba" będzie dla szóstego ciała napięciem. Aby więc dostąpić nie-napiętego istnienia z kosmosem, aby być odprężonym z kosmosem, musisz przestać istnieć jako oddzielny człowiek.

Jezus powiada “Ktokolwiek siebie zatracił, odnajdzie siebie. To stwierdzenie odnosi się do szóstego ciała. Aż do piątego można go zrozumieć, gdyż jest zupełnie anty-matematyczne. Ale dla szóstego jest to jedyna matematyka, jedyna racjonalna możliwość – zatracić siebie.

Wzmacniamy siebie, krystalizujemy siebie. Aż do piątego ciała można prowadzić krystalizację, odrębność, indywidualność. Ale gdy ktoś nalega na bycie indywidualnością, pozostanie w piątym ciele. Dlatego wiele systemów duchowych zatrzymuje się na piątym. Wszyscy, którzy mówią, że dusza ma swoją indywidualność, i ta indywidualność pozostaje nawet w stanie wyzwolonym – że będziesz odrębnością ucieleśnioną w swej własnej jaźni – każdy system, który to mówi, zatrzymuje się na piątym ciele. W takim systemie nie będzie koncepcji Boga. Nie jest potrzebna.

Koncepcja Boga przychodzi dopiero wraz z szóstym ciałem. “Bóg" oznacza kosmiczną indywidualność, albo – lepiej to tak powiedzieć – kosmiczną nie-indywidualność. To nie “ja" jestem w egzystencji, to ta totalność, która jest we mnie, umożliwiła moje istnienie. Jestem jedynie punktem, jednym ogniwem pośród nieskończoności ogniw egzystencji. Gdy słońce nie wzejdzie jutro rano, nie będzie mnie. Zniknę z egzystencji, płomień zgaśnie. Jestem, gdyż słońce istnieje. Jest tak dalekie, ale jednak jest ze mną połączone. Gdy ziemia umrze, tak, jak umarło wiele planet, nie będę mógł żyć, gdyż moje życie jest jednością z życiem ziemi. Wszystko istnieje w łańcuchu egzystencji. Nie jesteśmy wyspami. Jesteśmy oceanem.

W szóstym ciele poczucie odrębności jest jedynym napięciem wobec uczucia oceaniczności – uczucia bez ograniczen, uczucia, które nie ma początku i nie ma końca, uczucie nie ja ale my. I to “my" zawiera w sobie wszystko. Nie tylko ludzi, nie tylko istnienia organiczne, ale wszystko, co istnieje. “My" oznacza samą egzystencję.

Dlatego “ja" będzie napięciem w szóstym ciele. Jak można zatracić to “ja", jak można zatracić swoje ego? Nie zdołasz teraz tego zrozumieć, ale gdy dostąpisz piątego ciała, stanie się to łatwe. Jest to tak, jak z dzieckiem, które jest przywiązane do swej zabawki i nie może sobie wyobrazić jej wyrzucenia. A gdy dzieciństwo przemija, zabawka zostaje wyrzucona. Dziecko nigdy do niej nie wraca. Aż do piątego ciała ego jest bardzo ważne, ale poza piątym staje się czymś w rodzaju zabawki, którą bawiło się dziecko. Po prostu ją wyrzucasz – nie ma z tym żadnej trudności.

Trudność będzie tylko wtedy, gdy dostąpiłeś piątego ciała w i procesie stopniowym, nie jako nagłe oświecenie. Wtedy zupełne wyrzucenie “ja" staje się w szóstym ciele czymś trudnym. Dlatego poza piątym ciałem pomocne są wszystkie procesy, które są nagłe. Przed piątym łatwiejsze zdają się procesy stopniowe, ale poza piątym stają się one przeszkodą.

Zatem w szóstym ciele napięcie jest między indywidualnością a świadomością oceaniczną. Aby stać się oceanem, kropla musi zatracić się całkowicie. Tak naprawdę nie zatraci się, ale z punktu widzenia kropli tak to się wydaje. Jest wręcz odwrotnie – z chwilą zatracenia kropli zyskany jest ocean. Nie jest to tak, że kropla zatraca siebie. Teraz stała się ona oceanem.

Siódme ciało jest nirwaniczne. Napięcie w siódmym ciele jest między egzystencją a nie-egzystencja. W szóstym poszukujący zatracił siebie, ale nie egzystencję. Jest, nie jako indywidualność ale jako istnienie kosmiczne. Egzystencja istnieje. Są filozofie i systemy, które zatrzymują się na szóstym ciele. Zatrzymują się na Bogu czy na mokshy (wyzwoleniu). Siódme oznacza zatracenie nawet egzystencji w nie-egzystencji. Nie jest to zatracenie siebie, Jest to po prostu zatracenie. To, co egzystencjalne, staje się nieegzystencjalne. Wtedy dochodzisz do pierwotnego źródła, z którego pochodzi wszelka egzystencja i do którego wraca. Egzystencją z niego pochodzi, nie-egzystencja do niego wraca.

Egzystencja sama w sobie to tylko faza. Musi przeminąć. Tak samo jak noc następuje po dniu, tak samo jak dzień następuje po nocy, tak samo i nie-egzystencja następuje po egzystencji, egzystencja następuje po nie-egzystencji. Jeśli poszukujący ma nać cały krąg, musi stać się nie-egzystecjalny.

Nawet to, co kosmiczne, nie jest totalnością, bo poza tym jest nie-egzystencja. Dlatego nawet Bóg nie jest totalnością. Bóg jest tylko częścią Brahmy, Bóg nie jest samym Brahmanem. Brahman oznacza połączenie wszelkiego światła i ciemności, połączenie życia i śmierci, połączenie egzystencji i nie-egzystencji. Bóg nie jest śmiercią, Bóg jest tylko życiem. Bóg nie jest nie-egzystencją, Bóg jest tylko egzystencją. Bóg nie jest ciemnością, Bóg jest tylko światłem. Jest tylko częścią totalnego istnienia, nie jest totalnością.

Poznanie totalności oznacza stanie się niczym. Tylko nicość może poznać całość. Całość jest nicością, a nicość jest jedyną całością – dla siódmego ciała.

Takie są więc napięcia w siedmiu ciałach, poczynając od fizjologicznego. Gdy zrozumiesz swoje napięcia fizjologiczne, uwolnienie od nich i dobre samopoczucie z tego wynikające, bardzo łatwo będziesz mógł przejść do wszystkich siedmiu ciał. Dokonanie odprężenia w pierwszym ciele staje się punktem wyjścia dla drugiego ciała. A gdy pojmiesz coś w drugim, gdy poczujesz tę nie-napiętą chwilę eteryczną, dokona się krok ku trzeciemu.

W każdym ciele, jeżeli zaczynasz od dobrego samopoczucia, drzwi do następnego ciała otwierają się automatycznie. Ale jeśli w pierwszym ciele zostaniesz pokonany, otwarcie dalszych drzwi staje się bardzo trudne, nawet niemożliwe.

Dlatego zacznij od pierwszego ciała i nie myśl w ogóle o pozostałych sześciu. Żyj w pełni w ciele fizycznym, a nagle przekonasz się, że otworzyły się nowe drzwi. Wtedy idź dalej. Lecz nigdy nie myśl o pozostałych ciałach, bo będzie to przeszkadzało i stworzy napięcia.

Zatem wszystko to, co tu powiedziałem – zapomnij!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.soulfu.pun.pl www.smoczyszpon.pun.pl www.chemiaumcs.pun.pl www.wskrzeszenizpopiolow.pun.pl www.biomed-pollub.pun.pl